Surowe i brudne kino. Pewnie, że to nie jest ani najlepszy film Marchala, ani przełomowe dzieło, jeśli chodzi o gatunek. Moim zdaniem mimo wszystko warto poświęcić te dwie godziny, bo w ciekawy sposób przedstawione są zaszłości między dwoma brygadami, którym w teorii (ale tylko w teorii) powinno zależeć na sprawnym zakończeniu sprawy. Co ciekawe, raczej nie bez przyczyny BRB i BRI są w różnych budynkach w Paryżu. Wiadomo, że tu akurat chodzi o Marsylię, ale podejrzewam, że w tym wszystkim jest więcej niż ziarno prawdy.
Bardzo podobał mi się „europejski” charakter filmu. Bez amerykańskiego patosu, wielkich przemówień, troski o jakieś wyimaginowane cele. Bohaterowie mogliby być nieco bardziej wyraziści, ale z drugiej strony, to nie miał być dramat psychologiczny.
Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=XmesERq9ig8
W jednej z pierwszych scen konwój zjeżdża z trasy na prośbę gangusa , który chce ostatni raz zobaczyć się z żoną, na której następnie przeprowadza eutanazję w obecności konwojenta... Zostawiam już kwestię logiki, bo na jej temat warto by odrębny wątek założyć, ale czy to nie jest patos? I to taki najgorszego sortu jak dla mnie. Oczywiście od tego momentu już wiadomo, że to nie ostatnie ich spotkanie. W ogóle to ten film jakiś fatalny jest.