Film średnio mi się podobał.Owszem,pierwsza część filmu (czyli do połowy) była bardzo interesująca.Jednak ta wielka bitwa z policją niespecjalnie zrobiła na mnie wrażenie.Film wmawia nam,że policja i specjalna policja to banda ćwierćinteligentów i debili,która zamiast użyć strzelającego paralizatora próbuje ręcznie obezwładnić miszcza samoobrony.W dodatku ta scena,w której ta paniusia rozprawia się z czterema komandosami...Zamiast ją postrzelić choćby w nogę,oni się na nią rzucają.Po jakiego grzyba jej to ostrze na warkoczu?!
Ostatnia scena jest mocno żenująca.Wygląda to tak,jakby gościom skończyła się forsa na efekty specjalne i dali tylko przytłumione wybuchy.
I na samym końcu: "Napiłbym się le koniaka"